Wiadomości - Polityka
Gdzie jest węgiel? Czyli historia o przerzucaniu odpowiedzialności
Dodał: Marta Data: 2022-10-07 15:52:21 (czytane: 8318)
Kryzys energetyczny wywołany wojną na Ukrainie głęboko dotyka Europę i Polskę. W obozie rządzącym rozpoczęło się przerzucanie odpowiedzialności za brak węgla pomiędzy Premierem Morawieckim i jego zastępcą Jackiem Sasinem.
Ze źródeł zbliżonych do dobrze poinformowanych wiadomo, że gremia kierownicze PiS były bliskie decyzji o zdymisjonowaniu Premiera, ale postanowiono na ten moment odstrzelić najpierw jego najbliższego współpracownika M. Dworczyka. Podobno do czasu.
Eksperci wskazują, że aż 1/3 gospodarstw domowych z ponad 2 mln opalanych węglem może mieć problem z zakupem tego surowca. Dlatego najnowszym pomysłem rządu jest obarczenie obowiązkiem dystrybucji węgla samorządów, po to, aby było na kogo zwalić winę w przypadku jego braku.
Ale samorządowcy przytomnie pytają jak można dystrybuować coś czego nie ma. Wydobycie krajowe jest niewystarczające, a zbyt późno zakontraktowane dostawy z importu podobno ciągle płyną do Polski. Problem w tym, że sezon grzewczy właśnie się rozpoczyna i zanosi się na to, że wiele rodzin może mieć poważny problem z ogrzewaniem w zimie.
Przyjęte rozwiązania osłonowe (dodatki) zostały chłodno przyjęte przez tych, którzy w ostatnich latach zainwestowali w mniej emisyjne piece gazowe, pompy ciepła czy ogrzewanie elektryczne, a którzy tylko w ograniczonym zakresie lub wcale nie skorzystają na rządowej pomocy. Okazuje się, że rządzący postanowili ich ukarać za ich prośrodowiskowe nastawienie.
Olbrzymie problemy mają przedsiębiorcy, którym rachunki za prąd i gaz wzrosły kilkukrotnie. Niestety nie jest to grupa wyborczo istotna dla PiS, więc na instrumenty wsparcia przyjdzie im pewnie jeszcze długo poczekać. Wielu z nich może tego nie przetrwać. Oczekują więc już dziś pomocy państwa i zamrożenia cen na poziomie sprzed kliku miesięcy. A byłoby z czego to sfinansować bo koncerny energetyczne i rafineryjne bardzo na kryzysie zarobiły, notując rekordowe marże idące w miliardy złotych. Komisja Europejska zaproponowała więc ogólnoeuropejski mechanizm opłaty solidarnościowej od producentów i pośredników energii, która zasiliłaby budżety państwowe i umożliwiła wsparcie dla najbardziej dotkniętych kryzysem ( uzyskano już konsensus pomiędzy państwami w Radzie UE i pewnie już wkrótce mechanizm wejdzie w życie).
Dodatkowo KE przyspieszy aukcje uprawnień do emisji CO2 z przyszłych lat, co wygeneruje ok. 20 mld euro ( powinno też korzystnie wpłynąć na ich cenę). Do polskiego budżetu trafi ponad 13% tej kwoty tj. ok. 12 mld zł, za które będzie można sfinansować transformację elektryczną i przejście na bardziej zrównoważone tańsze źródła energii odnawialnej. Aby dać potrzebny impuls do transformacji (m.in. inwestycji prywatnych w sektorze energetycznym) konieczne jest odblokowanie regulacji krępujących rozwój tej branży, a które, jak ustawa wiatrakowa, leżą w zamrażarce sejmowej i z powodu głupiego, ideologicznego uporu blokują inwestycje w tańsze źródła energii.
Potrzebujemy zatem działań na dwóch poziomach: doraźnym - wspierających najbardziej dotknięte ubóstwem energetycznym grupy oraz strategicznym - obliczonym na kilkanaście najbliższych lat, odblokowujących inwestycje w OZE i energię atomową, które z jednej strony uniezależnią nas od rosyjskich dostaw surowców a z drugiej zabezpieczą konkurencyjność naszej gospodarki. Jedno jest pewne - mimo trendu na efektywność energetyczną - energii będziemy potrzebować więcej. Trzeba zatem wytwarzać ją u siebie w oparciu o zasoby w maksymalnym stopniu dostępne lokalnie i najmniej szkodzące środowisku.
/Artykuł sponsorowany/
Reklama.
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 3.145.47.253