Wiadomości - Kultura, rozrywka
Powieść, która rozgrzeje Busko-Zdrój
Dodał: Marta Data: 2020-02-12 14:06:30 (czytane: 5660)
Granica między miłością, a nienawiścią bywa bardzo cienka. O tej prawdzie przyjdzie przekonać się Sue James, bohaterce książki Ucieczka w zniewolenie.
Ucieczka w zniewolenie to pierwszy tom emocjonującej powieści erotycznej Karoliny Agaty Sochy, mieszkanki Buska-Zdroju.
Sue James, pochodząca z Polski pyskata studentka MIT, pewnej nocy przypadkowo trafia na jacht Russella Cho, milionera i gangstera rządzącego bostońskim półświatkiem. Mężczyzna doskonale wie, że nie musi się nikomu podporządkowywać i żyje według ustalonych przez siebie zasad. Nagłe pojawienie się Sue wytrąca go na chwilę z równowagi i sprawia, że jego nowy, bardzo lukratywny biznes staje pod znakiem zapytania. Wkrótce jednak okaże się, że „przybłęda” może mu się przydać...
Uwięziona dziewczyna zrobi wszystko, by wyrwać się z rąk swojego oprawcy i odzyskać wolność. Jednak zacięta walka pomiędzy władczym Cho a nieposkromioną Sue, początkowo pełna nienawiści, powoli zaczyna zmieniać swój charakter...
Rodzaj literatury: Literatura erotyczna
Wydawca: Novae Res, 2020
Format: 130x210, skrzydełka
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 436
ISBN: 978-83-8147-741-3
Reklama.
Fragment powieści:
Rozdział 1
Przystań
Sue
– Gratuluję! – krzyknął Noah, wznosząc kufel z piwem.
–
Gratuluję! Gratulacje! Gratulacje! – Wśród szumu muzyki płynącej z
głośników w Benett’s Pub wyłapywałam kolejno pochwały od Miley, Frances,
Noaha, Luci i Advaya.
– Przestańcie, peszy mnie to! – krzyknęłam.
Nie przepadam za przesadnym chełpieniem się sukcesami. W tym przypadku –
małymi sukcesami. Choć w głębi rozpierały mnie szczęście i duma.
Dostałam grant na badania na niezłą sumkę i do tego nagrodę indywidualną
za projekt. Sumka dwudziestu tysięcy dolarów na koncie to dla mnie,
biednej studentki z Europy, niezła kasa. W końcu moja ciężka praca
zaczęła przynosić efekty. Zdążyłam już odłożyć trochę pieniędzy z innych
nagród i projektów, ale nigdy nie była to taka suma. Wylatując z Polski
z kilkoma tysiącami na koncie, dramatycznie się bałam. Wielka uczelnia,
wizja kredytu i brak wsparcia z jakiejkolwiek strony. Byłam zdana sama
na siebie. Na szczęś-cie dostałam stypendium za wysokie wyniki w nauce.
Musiałam pracować za dwoje, ale opłaciło się.
– Nie przesadzaj, Sue! Ciężko na to pracowałaś! – wrzasnęła Miley. – Jesteśmy z ciebie dumni i cieszymy się razem z tobą.
–
Tym bardziej że stawiasz dzisiaj piwo. – Advay zaśmiał się w głos, a
wszyscy za nim wznieśli cierpki chmielowy płyn ku górze, wylewając
niewielką jego ilość na mahoniowy stolik.
– Wiedziałam, że jesteście
dziś ze mną wyłącznie z pobudek materialnych. – Wzniosłam ręce w geście
rezygnacji. – Ale cóż z tego, skoro w głębi serca wam wybaczam.
– Już
się o ciebie biją w Northern Institute of Genetics. Tym grantem tylko
przypieczętujesz swoją przyszłość – skwitowała Frances, jednak Noah nie
wydawał się być zadowolony.
– Co jest, facet?! – Miley szturchnęła
Noaha w ramię, wylewając mu odrobinę piwa na spodnie. – Pamiętaj, jest
impreza, a nie stypa.
– Hej! Co ty robisz? – krzyknął Noah, wstając. Odłożył piwo i gładząc ręką mokre spodnie, oddalił się do łazienki.
– Beksa! – wrzasnęła Miley, odprowadzając go wzrokiem ku łazience.
– Choleryczka! – zrewanżował się Noah.
– Wracając do rozmowy… – Miley odwróciła się do pozostałych – …chyba ktoś tu jest o kogoś zazdrosny.
– Powiedziałbym raczej, że niezaspokojony – stwierdził Advay.
– Advay, co masz na myśli? – zapytałam.
– No przecież widać, że na ciebie leci. I boi się, że odpłyniesz mu za daleko.
–
Daj spokój! – Wywróciłam oczami. – Nie ma mowy, przecież każdy z nas
wie, po co tu jest. Nie mam czasu na takie historie. Ciężko mi było
znaleźć się w tym miejscu, w którym obecnie jestem, dlatego nie chcę
sobie teraz utrudniać. – Lekko zniesmaczona pociąg-nęłam łyk piwa. Noah?
Nie! Poza brakiem czasu na amory to w ogóle nie mój typ. Nie chcę.
Przecież się przyjaźnimy. Przyjaźń i nic więcej!
– My jakoś dajemy radę – powiedział Advay, zerkając na Lucię.
– Nie ma to jak związek Hiszpanki z Hindusem. It’s complicated! – odparła.
Rzeczywiście
Lucia i Advay stanowili ciekawą parę. Oboje studiowali neurobiologię.
On, Advay Khan, pochodzi z Delhi. Ona, Lucia Camarillo, z okolic
Barcelony. Oboje o egzotycznej urodzie tworzyli piękną parę, którą
dodatkowo cementowała wspólna pasja. Póki co odrębność kulturowa w
niczym im nie przeszkadzała. Nasza znajomość zaczęła się od wspólnej
pracy z Advayem. Prowadziłam badania genetyczne na wycinkach komórek
mózgu i sporo mi pomógł przy przygotowaniu preparatów.
– Dajecie
radę? Wy to macie przejebane! – Jak zwyk-le ostry język Miley dał o
sobie znać, ale wszyscy wybuchnęli śmiechem. Uwielbiam ją. Jest jak
siostra, której nigdy nie miałam. Nadajemy na tych samych falach i mamy
podobne charaktery. Gdy trafiłam do aka
demika School of Science w
MIT, znalazłam się z nią w jednym pokoju. Choć początkowo bywało między
nami wysokie ciśnienie wywołane chęcią dominacji jednej z nas, w
rezultacie zawsze pojawiał się kompromis. Wypracowałyśmy wspólny język i
tak od przeszło trzech lat rozwija się nasza przyjaźń. Miley podobnie
jak ja uwielbia, gdy wszystko jest tak, jak ona chce.
– Panno Nixon, jak waćpanna się odzywa? Toż to nie przystoi przyszłej pani mikrobiolog kończącej MIT.
–
Panno Susanne James, nie bądź taka święta. Siarczysty język to twój
fetysz. Czy potrafisz wykonać choć jedną reakcję łańcuchową PCR bez
użycia słowa „fuck”?
– OK! Wygrałaś! Dość już o tym, nauka jest po
drugiej stronie Charles River. Przypominam, że teraz jesteśmy w Downtown
w Bostonie i naszym, a przynajmniej moim celem jest nie pamiętać, jak
znajdę się w naszym pokoju nazajutrz, panno Nixon.
– Wystarczy, że wypijesz jeszcze jedno piwo i wyrwie cię z butów.
–
Nie wiem, jak to jest, że ty, takie chuchro, możesz wypić więcej ode
mnie. Mam przecież większą masę. – Zaśmiałam się ironicznie.
–
Dziewczyny, czym byłoby nasze życie bez was? – skwitowała Frances.
Frances McDaniels, podobnie jak Noah, studiuje immunologię. Kiedyś
Frances wpad-ła na mnie, gdy biegła do biblioteki, pomogła mi pozbierać
rozrzucone notatki. I tak od słowa do słowa, od jednego piwa do drugiego
i od papierosa do pa
pierosa, wspólnie pchamy do przodu ten sześcioosobowy wózek.
– Co mnie ominęło?
– Och, patrzcie państwo, powrócił kumpel marnotrawny. Jak ci było, gdy cię nie było?
– Wyluzuj, Miley, okaż swoją ludzką naturę choć przez moment – skwitował.
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 18.223.32.230