Strona startowa

Gmina Nowy Korczyn bardzo ucierpiała podczas tegorocznej powodzi – pod wodą znalazły się także Czarkowy.  

Zniszczone przez powódź ściany w sali gimnastycznej szkoły prezentuje dyrektor Bogusława Ziętara.

Kuchnia w korczyńskiej podstawówce została zalana, a sprzęt z konieczności przeniesiono do świetlicy.

Każda para rąk jest na wagę złota – wczoraj w sprzątaniu szkoły po powodzi brały udział mamy uczniów.   
Zdjęcia Adam Ligiecki

Korczyn po wielkiej wodzie
2600 hektarów zalanych gruntów, kilkaset podtopionych budynków, uszkodzona sieć kanalizacyjna, zniszczone uprawy – to obraz szkód, jakie wyrządziła tegoroczna powódź w gminie Nowy Korczyn  

    Przez kilka dni prowadzono tu heroiczną walkę z żywiołem. Wysoka fala na Wiśle i Nidzie ustąpiła, teraz czas na sprzątanie po wielkiej wodzie. I liczenie strat.
    Te są ogromne. W Korczynie wiadomo już, że pomoc rządowa nie wystarczy na pokrycie szkód materialnych, jakie wyrządziła powódź.  
    WYSOKIE KOSZTY
    Pierwsze, szacunkowe dane gmina przedstawiła w miniony piątek. – Zebraliśmy wszystkie faktury, podliczyliśmy. Wstępny koszt akcji powodziowej wyniósł u nas 114 tysięcy 570 złotych. Od wojewody świętokrzyskiego mamy otrzymać 100 tysięcy złotych. Co robić w tej sytuacji? – rozkłada ręce Małgorzata Matusik, przewodnicząca Rady Gminy.
    Najwięcej pieniędzy podczas prowadzenia akcji powodziowej pochłonęły zakup piasku do budowania zabezpieczeń przed wodą, transport, żywność, środki czystości. Tych kosztów nie da się uniknąć. Do statystyk finansowych nie wlicza się ogromu pracy, zaangażowania, ofiarności ludzi, którzy walczyli z powodzią tysiąclecia. I dobrze, gdyż tego nie da przeliczyć się na żadne pieniądze.
    WALCZYLI O ŻYCIE
    Korczyn walczył „o życie” przez trzy dni. Gmina leży w widłach Wisły i Nidy, a gdy te rzeki gwałtownie wezbrały, zagrożenie było bardzo duże.
    Ludzie bronili 33 kilometrów wałów. To, że udało się obronić wał w Łęce, wręcz granicy z cudem. Potem trwał bój – dwa dni i dwie noce, bez przerwy – o wiślane wały w Paw-łowie, Brzostkowie, Błotnowoli, Parchocinie.
    Bardziej niż „królowa polskich rzek”, dała się we znaki mieszkańcom Nida. Na skutek „cofki”, począwszy od ulicy Franciszkańskiej, zalało Nowy Korczyn, w tym dwie szkoły, zabytkowy kościół, dziesiątki prywatnych posesji. Uszkodzone zostało także niedawno oddane do użytku ujęcie wody na Ostrówku. Woda zniszczyła znaczną część sieci kanalizacji sanitarnej.
    OGROMNA MOBILIZACJA
    Z powodzią walczyło na wałach ponad 450 osób. Mieszkańcy, ale także strażacy, policjanci, żołnierze. Akcja ratownicza prowadzona była w ekstremalnie trudnych wa-runkach, podczas padającego deszczu. W stan gotowości po-stawiono służby komunalne, ośrodek opieki społecznej. Całodobowe dyżury pełnili nauczyciele. Sztabem kryzysowym, w budynku Urzędu Gminy, kierowali wójt Wiktor Kwas i przewodnicząca Małgorzata Matusik.
    – Mobilizacja ludzi była przeogromna. Służby mundurowe: jednostki straży pożarnej, policja, wojsko. Pracowali non stop, oni przeszli samych siebie. My z wójtem nie dojeżdżaliśmy na bieżąco na wały. Musieliśmy kierować w budynku urzędu wielkim zespołem ludzi. Tu było centrum dowodzenia – mówi Małgorzata Matusik.      
    SZACUJĄ SZKODY
    W 1997 roku, podczas powodzi stulecia, fala na Wiśle w Nowym Korczynie miała 1004 centymetry wysokości. Te-raz osiągnęła rekordowy poziom: 1014 centymetrów. Na szczęście nigdzie nie przerwało wałów, lecz i tak zniszczenia są bardzo duże.
    Woda zalała Czarkowy. Podtopiła domy i gospodarstwa w dolnej części wsi, wdarła się też na łąki i pola uprawne. W tym roku rolnicy nie mogą spodziewać się dobrych plonów – zgniły ziemniaki, kukurydza, są poważne szkody na plantacjach warzyw. Łąki nie nadają się do koszenia. Mocno ucierpiały też Sępichów, Podraje, Podzmacze i Łęka, która jako pierwsza przyjęła na siebie atak powodzi.
    Od poniedziałku trwa szacowanie szkód w użytkach rolnych. Wójt powołał jedenastoosobową komisję, która zajmie się spisywaniem strat w gospodarstwach. Dla przy-kładu, jutro taka komisja będzie pracować w remizach w Parchocinie, Nowym Korczynie.  
    MOKRO W SZKOLE
    Od dziesięciu dni nie pracują szkoły w stolicy gminy. Zajęcia w szkole podstawowej i gimnazjum zostały zawieszone z powodu powodzi. Trzeba będzie je odrobić, stąd niewykluczone, że w obu placówkach w Nowym Korczynie rok szkolny zakończy się później.
    Póki co, w szkołach trwa usuwanie szkód po ich zalaniu przez „cofkę” z Nidy. Zniszczone zostały dwie sale gim-nastyczne, kotłownia, kuchnia, szatnie, łazienki, świetlice, magazynki znajdujące się w podziemiach budynków. Po wy-pompowaniu wody trwa wielkie sprzątanie. Przez dwie doby pracowali strażacy ochotnicy ze Strożysk, pomagają także rodzice uczniów.
    – Trudno powiedzieć, kiedy uda się osuszyć zawilgocone ściany, podłogi. Kuchnia została zniszczona, do wy-miany są drzwi, posadzki. Nie wiem, ale w tym tygodniu raczej nie wznowimy zajęć – przewiduje Bogusława Ziętara, dyrektor podstawówki.
Adam LIGIECKI
ligiecki@echodnia.eu

Małgorzata Matusik,
przewodnicząca Rady Gminy w Nowym Korczynie:
– Przeżyliśmy wielkie nieszczęście. Jesteśmy całym sercem z mieszkańcami, co będziemy mogli, to dla nich zrobimy. Gorąco dziękujemy wszystkim, którzy pomagali nam w czasie walki z powodzią.  

Bogusława Ziętara,
dyrektor Szkoły Podstawowej w Nowym Korczynie:
– Szkody wyrządzone przez powódź są bardzo duże. Pracujemy bez przerwy, dzień i noc, sprzątając po wielkiej wodzie. Ale raczej nie wznowimy zajęć w naszej szkole i gimnazjum w tym tygodniu.

źródło: